Dawno, dawno temu… a dokładniej na początku XVIII wieku, ściany ryglowe nazywano „fachwerk”. Do dziś w północnej Wielkopolsce mój wujek mówi, że robi się je „na fachy”. Konstrukcje te tworzono z odpowiednio ścinanego drzewa, ciosanego toporami, zachowując rdzeń w środku. Dzięki temu samo drewno, o wyjątkowej wytrzymałości, można było umieszczać w konstrukcji, wcześniej obrabiając je na odpowiedni kant.
Drzewa ścinano zimą, a już wiosną stawiano budynek, aby w cieplejsze dni maja i czerwca wypełnić pola szachulca lekką gliną zmieszaną ze słomą. Pozostawiano je do wyschnięcia. Następnie, gdy zbliżały się żniwa, zbierano plony i transportowano je do stodoły. Wtedy można było zabrać się za dach, aby jeszcze przed zimą przykryć dom zawiązaną strzechą z żytniej słomy.
Gdy pola szachulca dobrze podeschły, nakładano na nie obrzutkę z mniej tłustej gliny, wymieszanej z piaskiem i sieczką, lub tym, co pozostało po omłotach. Kiedy to również wyschło, sięgano po wapno z dołu, który każdy gospodarz miał na swoim terenie. Wapno mieszano z wodą, piaskiem i dodawano białko, aby uzyskać kazeinę. Tak powstały tynk był twardy i odporny na wodę. Dzięki temu opady nie zagrażały konstrukcji, zapobiegając spęcznieniu gliny, które mogłoby zniweczyć całą pracę.
I tak, bez wizyty w hurtowni budowlanej, można było postawić całkiem ciepły dom… dawno, dawno temu.
Domów przysłupowych, takich jak ten, wciąż jest u nas najwięcej. Nie jest to wina powojennego zaniedbania, ale już w czasach pruskich ściany ryglowe tynkowano, podążając za modą i innymi trendami. Tynkowano jednak z głową – tynkiem wapiennym na trzcinie, którą mocowano do konstrukcji szachulca. Izby zrębowe obmurowywano cegłą, pozostawiając 12-13 cm pustki powietrznej lub zasypywano ją plewami. Na tej obmurowanej części opierano dom, a zgniłe słupy albo całkowicie usuwano, albo skracano tak, by całość prezentowała się estetycznie.
Z takim przypadkiem mamy do czynienia w ponad 700-letniej wsi na pograniczu Śląska i Łużyc. Znaleźliśmy tu całkiem krzywy, zaklejony, podmurowany dom przysłupowy, który zachwyca swoją pierwotną formą i który właśnie prostujemy!
Przed nami jeszcze sporo pracy, więc życzcie nam wytrwałości! Korzystałem z rycin Ludwiga Loewe. – Marcin Rębarz.