Kopaniec Niebieski Dom

Izba zrębowa w domu przysłupowym była budowana z najlepszego materiału dostępnego w okolicy. Czasami był to modrzew, innym razem świerk lub sosna. W podwalinie można było spotkać nawet dąb. Belki tej izby, zwane płazami lub bierwionami, najczęściej stanowiły jednak połowizny, czyli kłody przetarte na pół wzdłuż rdzenia. Było to bardzo istotne, ponieważ część „od rdzenia” trafiała do wnętrza izby, a część „od kory” – na zewnątrz. Taki układ miał ogromne znaczenie dla ochrony przed wiatrem, wodą i zimnem przenikającym z zewnątrz do domu.

Najbardziej narażone na takie przenikanie były narożne połączenia węgłowe. W tych miejscach stosowano tzw. „ostatki” – nieobcięte końce połowizn, które pozostawiano za zamkiem węgłowym. Dlaczego? Ponieważ zimno łatwiej przenika wzdłuż słojów drewna niż w poprzek. Pozostawienie ostatek, równej połowie grubości ściany, zwiększało izolacyjność. Mimo to narożniki w domu i tak były najzimniejsze, bo ciepło „zatacza kręgi” i nie dociera do kątów. Nie bez powodu mówiono, że „do kąta” trafiało się za karę. Tkacz natomiast musiał mieć i ciepło, i sucho, również w kątach, bo trzeba było oszczędzać przestrzeń.

Przestrzenie między połowiznami uszczelniano pakułą lnianą, a od zewnątrz zaprawą wapienną z dodatkiem sierści zwierzęcej lub pakuły lnianej jako zbrojenia. Gotową izbę zrębową malowano specjalną miksturą na bazie sadzy z komina i oleju lnianego. Wszystkie potrzebne materiały były wówczas na wyciągnięcie ręki, dostępne przez cały rok.

W czasach, gdy budowano #DOMY PRZYSŁUPOWE i inne konstrukcje, kierowano się zasadą opłacalności. Wysłany po materiał woźnica musiał tego samego dnia wrócić z lasu, kamieniołomu czy cegielni – maksymalnie w promieniu 10 km. W przeciwnym razie przedsięwzięcie nie było warte zachodu. To miało sens! Dlatego warto korzystać z lokalnie dostępnych materiałów – jest ich pod dostatkiem, trzeba tylko uważnie się rozejrzeć.